Doświadczenie strasznie wartościowe - Chapter1
Urząd Miasta Poznania
/ Doświadczenie strasznie wartościowe

 

 

 

 

Digital rządzi! Nie istnieje marka, która by się w nim nie chciała rozepchać. Nie istnieje target, który nie byłby w nim rozpoznany i osaczony. Nie istnieje agencja bez, choćby mikro, działu digital. I to właśnie jest najlepszy moment, aby z tego całego cyfrowego świata wyjrzeć i zrobić coś „naprawdę”. Bo prawdziwe doświadczenia mają teraz coraz większą wartość. Przekonaliśmy się o tym podczas realizacji projektu dla Miasta Poznań. Projektu o internetowym (!) hejcie.

Pierwsze, co myślimy, gdy usłyszymy o hejcie, to „oburzające”, „niedopuszczalne”, „jak to możliwe”. Sądzimy, że wszyscy lub przynajmniej większość ludzi postrzega internetowy hejt jako coś złego. I jeśli ktoś go „uprawia”, to po prostu musi być złym człowiekiem. Zły człowiek robi złe rzeczy. No przecież.

A co, jeśli się mylimy? Jeśli założenie jest błędne? Jeśli ludzie myślą inaczej? Jeśli okaże się, że większość sądzi, że hejt jest po prostu normalnym sposobem na wyrażanie swoich poglądów i emocji? 66% młodych ludzi tak sądzi. 66% młodych ludzi tak sądzi. 66% młodych ludzi tak sądzi. Dotarło?

 

Wiedząc o tym, zdecydowaliśmy się przede wszystkim uświadomić odbiorcom, że hejt to okrucieństwo w prawdziwym tego słowa znaczeniu i z prawdziwymi skutkami. Hejt boli. Hejt to nie „tylko słowa”, to prawdziwe cierpienie. Ale jak przekazać to innym, tak aby to w końcu zrozumieli i poczuli?

Wynajęliśmy przestrzeń wystawową. Stworzyliśmy koncept wydarzenia − eksperymentu. Nadaliśmy mu tytuł „Wystawa współczesnych narzędzi tortur”. Wypełniliśmy go w 100% autentyczną internetową mową nienawiści. Zaprosiliśmy do współpracy prawdziwą kurator oraz media.

Zdjęcie instalacji. Na pierwszym planie widzimy wulgarne określenia ludzi. Na drugim i trzecim planie dyskutujący ludzie.

 

Najważniejsze dla powodzenia akcji było to, aby nikt nie dowiedział się, jakie naprawdę tortury ludzie zobaczą. Wszyscy mieli ruszyć ochoczo na obwoźną wystawę tortur „z dreszczykiem”. Tak też się komunikowaliśmy (OOH, WWW, FB, portale eventów). Stworzyliśmy – celowo jarmarczną – reklamę radiową. Najlepszą robotę zrobiły jednak media lokalne. Wywiady z kurator − dzielnie lawirującą, aby powiedzieć prawdę, a jednocześnie nie zdradzić istoty − ukazały się dosłownie wszędzie, łącznie z wiadomościami w telewizji lokalnej.

Grafika przedstawia wiele artykułów opisujących Wystawę współczesnych narzędzi tortur

 

Zadziałało. Przybył tłum. W piątek, o piętnastej. Rozumiecie. Zaskoczeni odwiedzający doświadczyli na sobie internetowej przemocy. Przy wejściu dostali słuchawki i od razu wylał się na nich prawdziwy hejt. Następnie zobaczyli instalacje ze skierowanymi w ich stronę drastycznymi komunikatami. Poczuli, jak to jest być „pedałem”, „debilem”, „dziwką”, „kebabem” i co należy z takimi „nieludźmi” zrobić. Na koniec najmocniejsze. Prawdziwe historie ludzi będących ofiarami internetowej nienawiści (trzy specjalne reportaże). Poznali, jak wygląda traktowanie młodej muzułmanki, tłumaczącej, czym jest islam. Usłyszeli, co grozi aktywistce, która pomaga uchodźcom. Zobaczyli, że bycie imamem wiąże się z tym, że jacyś ludzie chcą zgwałcić twoją córkę.

Ludzie oglądający wystawę

 

Na koniec odwiedzający wystawę mogli wziąć udział w akcji „Hejt Boli #NiePozwalam” (Facebook) i dać świadectwo okrucieństwa, z jakim się zetknęli (wideo z akcji do SM). Przybyli dziennikarze mocno zaangażowali się w historię, opowiadając razem z nami o wystawie, pokazując okrutną naturę internetowego hejtu. Na nowej odsłonie strony WWW edukowaliśmy, jak radzić sobie ze słowami nienawiści.

Posty w social mediach opisujące akcję „Hejt Boli #NiePozwalam”

 

Rozmawialiśmy z ludźmi bezpośrednio po wystawie. Starszymi, młodszymi. Byli zaskoczeni, wstrząśnięci, niektórzy dotknięci. Bardzo dużo dobrych reakcji, sporo zrozumienia. Mało hejtu, nieco w Internecie. Wszystkich nie przekonasz, ale każda osoba, która zrozumie destrukcyjną moc hejtu, to sukces. Nam udało się więcej. Wystawę odwiedziło ponad 3000 osób w zaledwie 3 dni. Wzbudziliśmy niesamowite zainteresowanie mediów. A była to tylko akcja lokalna.

ponad 3000

odwiedzin wystawy w zaledwie 3 dni

59

publikacji

118 000

AVE